Zostałem ojcem. Moja córka uśmiecha się, bystro obserwuje, przebiera nóżkami, ma ząbki, wspina się na łóżeczko i za wszelką cenę chce robić to co my robimy. Chciałem się podzielić moimi doświadczeniami i przemyśleniami dotyczącymi tematów takich jak ciąża, poród i połóg. Jakie były to dla mnie doświadczenia, jak sobie radziłem i radzę jako ojciec i partner. Dedykuję ten post głównie mężczyznom, którzy tak jak ja szukają wiedzy, by być lepszymi ojcami i nie powielać błędów, które inni już popełnili, lub są po prostu zagubieni w nowej sytuacji.
DECYZJA
Decyzja o chęci posiadania dziecka przyszła do mnie zupełnie nie z tej strony, z której się spodziewałem. Przede wszystkim myślałem, że będę musiał tą decyzję podejmować. Czyli usiąść, myśleć i zdecydować, po męsku… Tymczasem, nie musiałem, i nie dlatego, że wpadliśmy, tylko dlatego, że decyzja do mnie przyszła. W czasie, kiedy dużo czasu poświęcałem na szeroko rozumiany rozwój osobisty dotarło do mnie, że tak wyglądać będzie całe moje życie. Całe życie będę się uczył, rozwijał, korzystał ze zdobytej wiedzy dzieląc się z innymi i dalej rozwijając. Znowu zdobywał nową wiedzę, korzystał z niej… i tak przez całe życie. Aż… aż dokąd? Aż do śmierci…? No tak, aż do śmierci i to jest jasne, ale mimo wszystko poczułem pustkę. W mojej głowie pojawiło się pytanie, dlaczego ja to robię? Te wszystkie godziny i lata pracy nad sobą, medytacji, refleksji, rozwoju duchowego, sportowego, zawodowego, prywatnego, budowania relacji… Czy wezmę to wszystko ze sobą do grobu? Tak też mogłoby być, ale poczułem, że mogę zrobić coś dobrego jeśli przekażę swoją wiedzę i doświadczenie.
Decyzja przyszła do mnie także podczas jednego z ćwiczeń na męskich warsztatach. Ćwiczenie polegało na samym wyobrażaniu sobie co chcielibyśmy przekazać i nauczyć swoje dziecko. Na męskich warsztatach intensywnie stymulujemy emocje i wyobraźnie czego efektem nie rzadko są przełomowe w życiu decyzje.
Pamiętam też doskonale refleksje, że chcę, aby to właśnie ta kobieta była matką mojego dziecka.* Imponuje mi świadomość własnej wartości i poczucie kobiecości mojej partnerki, właśnie tego chciałbym, żeby moja córka się od niej nauczyła. Wierzę głęboko, że jeśli chcę przekazać wartości dziecku to kluczowe jest, żeby samemu to prezentować.
Ostatecznie porozmawialiśmy podczas jednych z
wakacji i zgodziliśmy się oboje, że chcemy mieć dziecko.
*) Nie pominąłem jej o tym powiedzieć – była wzruszona! ☺
CIĄŻA
Czas oczekiwania
To czas na wspólne rozmowy, przeżywanie, planowanie, zdobywanie wiedzy. Czas oczekiwania na i przygotowania do porodu. Osobiście bardzo obawiałem się porodu, ale uwalniające dla mnie była obecność w szkole rodzenia gdzie podczas kilku zajęć zdobyliśmy wiedzę jak przebiega poród czego się spodziewać, kiedy się martwić i trzeba reagować, ai kiedy nie trzeba i nawet nie należy. Na przykład dziecko po porodzie przez pierwsze godziny/dni traci na wadze. Można się też dowiedzieć, że dla dziecka to jest równie intensywny wysiłek. Egoistycznie nie pomyślałem o tym wcześniej.
Można też spędzić dużo czasu na rozmowach i wspierać się nawzajem.
Szkoła rodzenia
Moim zdaniem punkt obowiązkowy, jeśli ma się pierwsze dziecko. Nie wiedziałem na temat porodu absolutnie nic. Jeśli szkoła jest dobrze prowadzona to wszystko wyjaśnione jest od strony merytorycznej, a nawet przebieranie zabawki dziecka dobrze odzwierciedla to jakim sprzętem trzeba będzie się posługiwać. Zdecydowanie polecam.
Wizyty u ginekologa i pierwsze bicie serca
Od początku zdecydowałem, że chcę być przy wizytach u ginekologa i jak tylko miałem możliwość to byłem. Nie pamiętam który to był miesiąc i tydzień ciąży kiedy mieliśmy szansę po raz pierwszy na usg usłyszeć bicie serca. Dla mnie bardzo ważny moment w którym dochodziło do mnie, że to dzieje się naprawdę. Naprawdę będę miał dziecko. Była to dla mnie wzruszająca chwila.
Wahania nastrojów
Nastrój u Pań zmienia inaczej niż podczas cyklu menstruacyjnego, wbrew pozorom podczas cyklu wydaje mi się to bardziej przewidywalne.
Ogólnie społecznie bardzo dużo się mówi o wyrozumiałości dla kobiet, bo to one przeżywają, to ich ciało się zmienia, zmienia psychika, poród wiąże się z bólem, czego naturalną reakcją jest strach. Trudno się dziwić, gdy jeszcze kilkaset lat temu istotny procent porodów kończył się śmiercią. Teraz problemu praktycznie nie ma bo przyczyną porodu było niecałkowite odczepienie łożyska czego efektem było wykrwawienie. W dzisiejszych czas ten temat jest zabezpieczony.
Niemniej nie znalazłem informacji jak mężczyzna ma sobie poradzić z wahaniami nastrojów swojej partnerki. Praktycznie to jest temat na inny post, ja poradziłem sobie w jeden sposób: Moją rolą jest być.
PORÓD
Być albo nie być, oto jest pytanie?
Dla mnie odpowiedź stała się jednoznaczna po uświadomieniu sobie emocji związanych z obawą przed porodem, a w zasadzie była głównie jedna – strach. Bałem się być przy porodzie. Nie chodziło mi o widok krwi, ale świadomość obserwacji czyjegoś bólu nie pomagała mi w tym, żeby zdecydować się na obecność. Ale moją rolą jest być, brak mojej obecności podczas porodu byłby jedynie zaprzeczeniem moich wartości, a nie usprawiedliwiłbym się w związku z faktem, że czułem strach. Co ważniejsze dla mnie byłby aktem zwykłej ucieczki i tchórzostwa. Dlaczego zresztą ona miała by przeżywać to sama i jednoosobowo brać odpowiedzialność. Zdecydowaliśmy się wspólnie, aby mieć dziecko. Dlaczego miałbym ją zostawić z problemem samą? Nie mdleję na widok krwi, nie mam żadnych przeciwwskazań do tego, aby tam być. Dla mnie brak obecności byłby jedynie ucieczką w wygodną strefę komfortu.
Są jeszcze kwestie dotyczące samego porodu, na które zwrócę uwagę: transport oraz przecinanie pępowiny. W kwestii transportu rodził się we mnie jakiś instynkt, którego niespecjalnie potrafię nazwać. Ogólnie stresowałem się tym i przygotowywałem emocjonalnie. Wyobrażałem sobie jak na filmach, że poród zacznie się nagle i trzeba będzie w pośpiechu pędzić do szpitala, że samochód się zepsuje i trzeba będzie dzwonić z autostrady do znajomych lub zamawiać taksówkę. Ostatecznie nic takiego się nie wydarzyło. Kręciłem takie filmy, ale starałem ucinać je jak najszybciej. Samochód trzeba przygotować, zatankować i naprawić. Jechać trzeba normalnie i ostrożnie. Jest czas – dzieci nie wyskakują z brzucha.
Magia przecinania pępowiny to dla mnie mit. Byłem, przeciąłem i nie czułem zupełnie nic wzniosłego. Adrenaliny jest tyle podczas porodu, że nie miałem specjalnie buforu na przeżycie tej wiekopomnej chwili.
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą nic o porodzie (ja nie wiedziałem i było mi głupio zapytać bo myślałem, że powinienem wiedzieć) chciałem przekazać kilka kwestii technicznych. Poród trwa długo, najkrótsze przypadki o jakich słyszałem to dwie godziny, najdłuższe niecałe trzydzieści. Są cztery fazy porodu. Mniejsza o to, która jest jaka, przejdźcie się do szkoły rodzenia to wszystko wam opowiedzą. Chodzi o to, że pojawiają się skurcze, które początkowo mogą być nieregularne co 5-25 minut, aż w końcu zaczynają być regularne i coraz silniejsze na przykład co 2-3 minuty. To jest czas kiedy rozwiera się szyjka macicy i też czas, kiedy kobietę boli. Jedyne co możecie zrobić to być. Mówię o tym, żeby zaakceptować zawczasu swoją ‘bezsilność’ dlatego, że nie możecie zrobić nic, poza obecnością i innymi technicznymi detalami w postaci podania, tego i owego, które w danym kontekście nie mają większego znaczenia.
Poza tym – według informacji, które dostaliśmy podczas szkoły rodzenie udowodnione zostało, że kobiety, którym towarzyszyli partnerzy rodzą szybciej.
POŁÓG
Połóg to jest okres 6 tygodni od momentu porodu, w którym organizm matki ‘dochodzi do siebie’. Kobieta wymaga w tego szczególnej opieki, tutaj po prostu zachęcam do dokształcenia się na innych stronach.
Z mojej perspektywy tutaj sam się zgubiłem i zamiast być, potraktowałem obecność zadaniowo.
Jeśli chodzi o pierwsze dnie i noce to kojarzę przede wszystkim to, że byliśmy w ciągłym trybie czuwania. Nawet jak mała usnęła to zdarzało mi się podchodzić (ryzykując, że się obudzi!) i sprawdzać czy oddycha.
SEN
Zaraz po porodzie, każdy się mnie pytał czy się wysypiam. Zaskoczony, ale tylko dlatego, że u nas mamy spokój i śpimy. To też jedno z najczęstszych pytań, które do mnie trafiało. Sen to fundament regeneracji więc to jasne.
To zawsze może się zmienić, bo zaczną wychodzić ząbki, bo swędzi itd., itp… niemniej w naszym przypadku przez pierwsze dwa miesiące do małej trzeba było wstawać w nocy na karmienie, a później jak ręką odjął. Śpi po 10-12 godzin w nocy bez mruknięcia. A rano wypija całą butlę mleczka. Takiego mamy Aniołka.
Ale temat jest na rzeczy… Fakt jest taki, że znam historie, gdzie znajomych bliźniaki przespali pierwszą noc po dwóch i pół roku. Nie wiem jak sobie w takiej sytuacji poradzić. Mógłbym mędrkować, ale nie odważę się.
BALANS
Jeden ze znajomych zapytał mnie o to czy mamy czas, aby realizować swoje pasje, czy zainteresowanie jakie mieliśmy wcześniej. To ważne pytanie, dlatego, że powszechna opinia u wielu rodziców, których znałem jest taka, że dziecko to koniec dotychczasowego życia. Moje zdanie jest takie, że to, że czytam książki, jeżdżę na rowerze, kocham naturę i rozwój osobisty to są moje pasje, które mnie definiują mnie jako osobę, charakter i mnie w całości. Kocham to co robię, a moja partnerka pokochała mnie też dlatego, że to robię. Co więcej dbamy wspólnie o to, żebyśmy oboje znaleźli czas dla siebie i mieli czas wspólny. Dodatkowo moim celem jest nauczenie tego mojego dziecka i przekazanie tych wartości przez to co robię i jak się zachowuję na co dzień. Nie chcę rezygnować z moich pasji i robię dokładnie to samo co robiłem wcześniej. Robię tego oczywiście mniej, mniej jeżdżę, mniej czytam książek i wszystkiego robię mniej, ale pilnuję balansu, aby być w domu dawać moim kobietom tyle uwagi ile jest potrzebne. Bo moją rolą jest być.
LAKTACJA
Dawno nie spotkałem się z taką ilością manipulacji marketingowej bazującej na strachu, wyrzutach sumienia i poczuciu winy jak w tym przypadku. Kobietom, zwłaszcza pierworódkom (to kobiety, które rodzą pierwsze dziecko), intensywnie i sprytnie mówi się, że mleko matki jest najlepsze, wywołując presję, że muszą karmić piersią. Zgadzam się z faktem, że mleko matki jest najlepsze, jednak podtekst w stosowanym przekazie jest taki, że kobiety zamiast kwitnąć i tym samym poprawiać laktację przez odczuwanie radości, czują się winne i niepewne, czy, aby na pewno są dobrymi matkami. Czy na pewno ich dziecko dostaje odpowiednią ilość pokarmu. Przez poczucie winy spada poziom oksytocyny, zwiększa kortyzolu, gorzej śpią i znowu spada laktacja itd… Za to jest wspaniała herbatka i jeszcze lepszy proszek w którejkolwiek aptece, bez recepty.
Dla Kobiet:
Drogie Panie, jesteście wspaniałymi matkami niezależnie od tego ile wasz organizm potrafi w danym momencie wyprodukować mleka. Jak będziecie miały swoje mleko to dobrze, jak nie to świat się nie kończy. A żadna herbatka, proszek, rurka, doradca, czy magiczny laktator nie zastąpi snu i odpoczynku, których potrzebujecie jak powietrza. Radujcie się, macie na rękach swoje dziecko. Ono jest cudem, macie cud w swoich rękach, który jest waszym dziełem. Odradzam słuchania setek porad typu, a jak dziecko w dostanie w szpitalu od położnej mleko to będzie źle, a jak inaczej to się przyzwyczai.
CO DALEJ?
A dalej, przede mną wyzwanie dużo większe. Córka rośnie z dnia na dzień. Czasem wstaję rano i wydaje mi się, że jest inna niż dnia poprzedniego, inaczej patrzy, inaczej wygląda, jakby urosła w nocy i nauczyła się czegoś. Dalej przede mną jedne z największych wyzwań czyli przelanie swojego doświadczenia, wiedzy, wartości dla dziecka. Chcę, żeby nie popełniła moich błędów, chcę jej dać co mam w sobie najlepszego. Prawdę mówiąc, nie wiem jak to zrobić, myślę, że najważniejsze to dawać przykład, poza tym znowu będę szukał, doświadczał i sam się uczył, a jak już będę miał coś więcej to podzielę się z Wami znowu. 😉
PODSUMOWANIE
Sam przygotowując się do roli ojca szukałem wiedzy na blogach oraz portalach internetowych, chciałem poznać doświadczenia innych ojców. W związku z tym, że nie znalazłem informacji w sieci skierowałem się bardziej tradycyjnie do innych mężczyzn w moim otoczeniu, którzy już przeszli początki rodzicielskie i już są ojcami lub równolegle ze mną przeżywali ze mną okres ciąży swoich partnerek.
Z perspektywy czasu uważam, że dopóki dziecko jest zdrowe i śpi dobrze to nie ma się czego bać. Kiedyś bałem się bardzo, teraz odnoszę wrażenie, że nie dzieje się nic bardziej naturalnego.
Cennym doświadczeniem jest to, że dzięki temu, że wspieramy się nawzajem nasz związek kwitnie. Jest to piękne doświadczenie głębszego poznawania siebie nawzajem, a nawet samego siebie. Odkąd pojawiła się Maja, sami trochę nabraliśmy dziecinnej niewinności i pozwalamy sobie na chwilę zapomnienia od dorosłej powagi. Nie zawsze musimy koncentrować naszą uwagę na rozwoju osobistym, planach, finansach, nauce czy pracy. Można cieszyć się chwilą ☺
Taka jest moja rola, być i robić co do mnie należy, bez oklasku. Bo „…Miłość, nie szuka poklasku…”. W pracy czy wśród znajomych bardzo łatwo jest uznanie, aprobatę czy docenienie, gdy domowe zwycięstwa mają charakter głównie wewnętrzny. To wszystko to jednocześnie najbardziej męskie doświadczenie, którego doznałem w życiu.
Na deser Hymn o Miłości
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
Świetny post 🙂