Poświęciłem czas i wysiłek na to, aby znaleźć swoją ścieżkę. Było to dla mnie długotrwałe i trudne zajęcie usłane pasmem wątpliwościami. Zbudowałem solidne fundamenty i ilekroć czuje się gorzej (np niepokój, którego przyczyny nie znam) to mam narzędzia i umiejętności jak z nich korzystać po to, aby wrócić do formy i cieszyć się przysłowiową filiżanką kawy o poranku. Wypicie jej powoduje uczucie wdzięczności, a w efekcie radości. Nic nie dzieje się jednak samo i nic mi się nie udaje. Wymaga to ode mnie zaangażowania, pracy i wysiłku. Przede wszystkim odwagi i uczciwości wobec samego siebie, popatrzenia w lustro i przyznania sobie w myślach: „Stary, coś jest nie tak”.*

Spotykałem i spotykam ludzi, którzy także poszukują swojej drogi. Częśto życzę im, aby sprawili, żeby ten proces był dla nich przyjemnym. Osobiście, ciężko mi wymienić wszystkie czakry, reinkarnacje, duchy, boginie, przepływy energii, bóstwa, ahyoasci, stane wyższe niższe i inne które przewijają się środowisku rozwoju osobistego. Co często mnie intryguje w rozmowie z osobami praktykującymi te metody, to problem, aby z serca odpowiedzieć na pytanie – Jak się czujesz? Na pytanie, kiedy ostatnio płakałeś częstą odpowiedzią jest: „Nie pamiątem”, na pytanie kiedy ostatnio krzyczałeś podobnie. Gdyby mnie zapytano kiedy płakałem to odpowiedziałbym: tydzień temu – bo się wzruszyłem, jeszcze wcześniej dwa tygodnie temu. Dlaczego? Bo mi było SMUTNO.
A kiedy ostatnio krzyczałeś? Ja – też dwa tygodnie. Bo byłem wkurwiony. Spakowałem się na rower i pojechałem do lasu i sobie pokrzyczałem.

Oczywiście każdy reaguje po swojemu, a zaakaceptowałem swoją wrażliwość i tak odreagowuję.

Daleki jestem, żeby kogokolwiek odciągać od rozwoju duchowego. Zachęcam, zachęcam też do tego, pamiętać o swoich emocjach i tym co naprawdę i dlaczego się czuje. Rozwój duchowy jest w zasadzie fundamentem pod to, aby zmierzyć się z problemami, które są bardzo przyziemne. Moje doświadczenie (czyli, moje osobiste i setki doświadczeń innych osób, które poznałem) dają mi jasno do zrozumienia, że nie ma drogi na skróty ku rozwojowi. Ten duchowy fundament przydaje się wtedy, kiedy trzeba się ostatecznie zmierzyć z tym czego się unikamy lub czego się boimy. I dla mnie to jest właśnie kwintesencja rozwoju osobistego. Budowanie zamków na piasku z natury jest nietrwałe i nie polecam tego, a szukanie alternatywy, które nie mają wpływu na rzeczywistość jest niczym innym jak unikaniem aktualnego problemu.

Gdybym miał coś polecać nieinwazyjnego to wybrałbym medytacje i koncentrację na oddechu. Pierwsze występuje praktycznie wszędzie, a świadomy oddech jest w zasadzie fundamentem jakiegokolwiek rozwoju.

Człowiekowi współczesnemu grozi duchowa znieczulica, a nawet śmierć sumienia. Śmierć sumienia jest natomiast czymś gorszym od grzechu.”, Jan Paweł II

 

Przy okazji –  życzę wam wszystkiego dobrego w nowym roku! Życzyłbym sobie i wam radości z każdego dnia w sercach, którą będziecie zarażać swoje najbliższe otoczenie.

 

3 komentarze

    1. Podpisuję się pod tym dwoma rękami.
      Szczególnie niebezpieczne jest brak świadomości własnej złości i gniewu, to jest przyczyna dla której w łatwy sposób można skrzywdzić bliskich.

      Michal
  1. Pingback: Wdzięczność – Refleksyjnik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *